© Olivier Föllmi

Klasztor Karsha, Ladakh, Zanskar, indyjskie Himalaje
Buddyjski klasztor Karsha króluje na wysokości 3600 m nad niedostępną równiną Zanskaru w  sercu indyjskich Himalajów. Minęły trzy lata, zanim zdołałem zrobić to zdjęcie. Udało mi się to w wyjątkowym dniu jesiennej burzy.

Rzeka życia
Tekst: Olivier Föllmi, autor zdjęć i opisów wystawy

Lubię podróże, dzięki nim mogę być wolny i zachwycać się światem. Lubię fotografować, bo dzięki temu mogę spotykać się z ludźmi, bez  uprzedzeń. Jestem fotografem podróżnikiem, moim atelier jest świat, który przemierzam, by otworzyć się na różnorodność, przekonać się, że  wychodząc poza swoją osobistą prawdę, wszyscy stanowimy jedno.
By wyruszyć w podróż na spotkanie z ludźmi i otworzyć się na bogactwo ludzkości, musiałem porzucić swe uprzedzenia i wyrzec się lęku przed nieznanym. A pierwszy nieznajomy, do którego musimy wyciągnąć dłoń, to  ten, który mieszka w nas samych. Każda  podróż zaczyna się od  spotkania z sobą samym, ze swoją własną świadomością, bo tylko dążąc do poznania siebie, można się nauczyć poznawać innych.

Aby zrobić zdjęcia, często chodzę godzinami, dążąc do zestrojenia się z krajobrazem, potem godzinami czekam na odpowiednie światło. Lubię te długie wędrówki, oczekiwanie i nadzieję, że zdołam włączyć się do  tej harmonii, która często mnie przerasta. W takiej nieziemskiej chwili, kiedy spotykają się miejsce, światło i człowiek, naciskam spust migawki, a wówczas  ogarnia mnie głębokie uczucie miłości. Mam wrażenie przenikania do istoty świata.

U podnóża gór, na pustyni czy w sercu lasu uczę się pokory od plemion żyjących w największej prostocie. Ludzie ci odczuwają głęboki szacunek dla matki ziemi, bo to ona codziennie ich żywi. Mają świadomość współzależności między człowiekiem, zwierzętami i wszystkimi istotami żywymi. To mądre pozostawanie jak najbliżej natury rozwija w nich altruizm i zapewnia spokój. Społeczeństwa oparte na pieniądzu mają skłonność do  zapominania o doniosłości tej relacji. Zapominają, że  jeśli człowiek straci bliską więź z naturą, na dłuższą metę to właśnie on najwięcej straci.
W wielkim dziele ludzkości zbyt wielu ludzi pozostawiono samym sobie, zbyt wielu musi znosić żywot niewolników. Dopóki godzimy się na  cierpienie innych ludzi, dopóty dajemy przyzwolenie na przemoc.
Przemoc jest owocem nietolerancji. Na przestrzeni wieków religie często stanowiły pretekst do narzucania swojej władzy siłą, jednak odrzucam zbyt proste utożsamianie religii z fanatyzmem. Niezależnie od wyznania ludzie, którzy nie zamykają się w dogmatach swojej wiary, pokazali mi, że  ludzkie ciało jest zbyt małe dla zamieszkującego je ducha i że  człowiek żyjący w zgodzie z samym sobą przyczynia się do zaprowadzania pokoju na  świecie. Kiedy dociera do samej głębi swojej wiary, odkrywa istotę wszystkich innych wierzeń. Każdy mężczyzna i każda kobieta o rozwiniętej sferze duchowej ma w sobie pierwiastek boskości.

Co czyni z nas istoty ludzkie? To, co nas różni. Różnorodność jest podstawową zasadą życia, skarbem ludzkości. Czym innym jest myśleć, że jesteśmy na dobrej drodze, a zupełnie czym innym wierzyć, że to jedyna droga. Nawet idąc różnymi ścieżkami, wszyscy ludzie przemierzają jedną drogę. Do Prawdy nie dochodzi się ubitym traktem – na tym polega jej piękno: jest żywa. Prosta ścieżka i kręta ścieżka są jedną i tą samą ścieżką. Pięknem ludzkości jest jedność w różnorodności. Każdy ma rację. Z tak  wielu racji narodzą się kolejne.

Wzrastanie razem z innymi nie wymaga nadludzkich wysiłków. 
Ufam w przyszłość ludzkości, bo jest w naszych rękach. Wszystko jest zatem możliwe, wszystko wciąż wykonalne. Lata podróżowania po  świecie dały mi głęboką wiarę w potencjał każdego człowieka, w to, że ludzie zdolni są do  pomagania innym, do solidarności, są  pracowici i odważni. Ludzkość  potrafi przenosić góry, zdolna jest do miłości. Ludzkość potrafi przemienić świat w kwitnący ogród ubogacony wielorakimi prawdami.
Ludzkość to ja, to ty, to my. Wszyscy jesteśmy w stanie zrobić krok, jeden  mały krok w kierunku drugiego człowieka.